jestem stara... co fakt to fakt... a poczułam to wczoraj rano...
o 2 w nocy obudził mnie dźwięk dzwonka. Telefon. Krzyś. Oczywiście nie odebrałam. "Oczywiście" bo, jak wskazuje bloody 28 lat mojego życia, telefon w środku nocy od mężczyzny, który nie jest osobistym partnerem, ale może już niedługo nim będzie może oznaczać tylko jedno. Zwłaszcza jak mężczyzna ów jest w zasadzie jeszcze dzieckiem... że mężczyzna się nieludzko nawalił i chciałby powiedzieć coś miłego, co niekoniecznie chce mu przejść przez gardło na trzeźwo... (a rozmawianie z pijanym angielskim młodym gentlemanem i to jeszcze przez telefon o 2 w nocy, przerasta na razie moje umiejętności językowe...)
Moje 28-letnie doświadczenie mnie nie zawiodło. Krzyś uprzednio sobie wypiwszy pomyślał, że powie mi "hallo"... stara jestem...
ale się dobrze trzymam... też postanowiłam się nawalić, więc poszłam do Tesco po ciderka... przy kasie oczywiście pan poprosił mnie o ID. No to mu wygrzebałam paszport i pokazuję. Na co on, nie uwierzycie... w śmiech. Zaczął się okropnie śmiać i mnie przepraszać. Z wrodzoną sobie pewnością siebie i wysokim poczuciem własnej wartości oczywiście potraktowałam to jako komplement i niedługo spożyję ten cudowny trunek :))) aaaaaa zaczyna mi tu być naprawdę dobrze :)
o 2 w nocy obudził mnie dźwięk dzwonka. Telefon. Krzyś. Oczywiście nie odebrałam. "Oczywiście" bo, jak wskazuje bloody 28 lat mojego życia, telefon w środku nocy od mężczyzny, który nie jest osobistym partnerem, ale może już niedługo nim będzie może oznaczać tylko jedno. Zwłaszcza jak mężczyzna ów jest w zasadzie jeszcze dzieckiem... że mężczyzna się nieludzko nawalił i chciałby powiedzieć coś miłego, co niekoniecznie chce mu przejść przez gardło na trzeźwo... (a rozmawianie z pijanym angielskim młodym gentlemanem i to jeszcze przez telefon o 2 w nocy, przerasta na razie moje umiejętności językowe...)
Moje 28-letnie doświadczenie mnie nie zawiodło. Krzyś uprzednio sobie wypiwszy pomyślał, że powie mi "hallo"... stara jestem...
ale się dobrze trzymam... też postanowiłam się nawalić, więc poszłam do Tesco po ciderka... przy kasie oczywiście pan poprosił mnie o ID. No to mu wygrzebałam paszport i pokazuję. Na co on, nie uwierzycie... w śmiech. Zaczął się okropnie śmiać i mnie przepraszać. Z wrodzoną sobie pewnością siebie i wysokim poczuciem własnej wartości oczywiście potraktowałam to jako komplement i niedługo spożyję ten cudowny trunek :))) aaaaaa zaczyna mi tu być naprawdę dobrze :)